środa, 25 września 2013

Prolog



Pożegnałam ostatnich gości zamykając za nimi drzwi. Wróciłam do kuchni włożyć naczynia do zmywarki i posprzątać pozostałości po przyjęciu. 

-  Myślisz, że jestem ślepy? – moich uszu dobiegł głos Alejandra. Przeszły mnie ciarki, ale starałam się nie wyrazić emocji które we mnie buzowały. 

- O co ci znowu chodzi? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie. – Jestem zmęczona i nie mam ochoty na kłótnie. – w dalszym ciągu kontynuowałam sprzątanie.

- Jesteś zmęczona?! – krzyknął i dopadł do mnie odwracając mnie, abym spojrzała mu w twarz. Talerz wypadł mi z ręki roztrzaskując się o posadzkę. – Patrz na mnie jak do ciebie mówię. Widziałem jak kokietowałaś Fabio! Jesteś moją żoną i masz okazywać mi szacunek, a nie oglądać się za facetami jak byle dziwka!

- Przecież nic nie zrobiłam. To mnie boli, puść! – mój mąż złapał mnie za ramiona tak mocno, że zaczęłam odczuwać silny ból. W moich oczach pojawiły się łzy.

- Jesteś moja i tylko moja! Nie dam z siebie robić idioty! – krzyknął po raz ostatni. Następnie uderzył mnie w twarz z taką siłą, że rozciął mi wargę. Upadłam na ziemie płacząc. Czułam się taka bezradna. Kochałam go, a on podniósł na mnie rękę. Alejandro odwrócił się do mnie plecami i odszedł do salonu. Klęczałam na podłodze wycierając krew płynącą z wargi. Alejandro wrócił po chwili, ukląkł i bez słowa przytulił mnie do siebie, a ja wybuchłam jeszcze większym płaczem. 

- Kochanie tak bardzo cię przepraszam. Nie wiem co bym zrobił jakbym cię stracił. Jesteś dla mnie wszystkim. Już nigdy cię nie skrzywdzę. Kocham cię. – powiedział spokojnie. Otarł moje łzy. Następnie pocałował spuchnięte wargi. 

Zmierzając do Madrytu przypomniałam sobie wydarzenie sprzed roku. Od tamtego momentu takie sytuacje powtarzały się coraz częściej. Mimo tego, że mąż bił mnie nie odważyłam się od niego odejść. I chyba nigdy tego nie zrobię. Kocham go. A może nie? Może moje pozostanie u boku Alejandro i przeprowadzka z nim do Madrytu to tylko przyzwyczajenie i strach przed odejściem? Sama już nie wiem. Mam tylko nadzieję, że po przeprowadzce wszystko się zmień, a mój Alejandro będzie tym, którego poznałam przed czterema latami: czułym i opiekuńczym facetem. Odruchowo spojrzałam na niego. Przelotnie uśmiechnął się do mnie. Skupiony prowadzeniem samochodu patrzył cały czas na drogę. Nudząc się niemiłosiernie zamknęłam powieki czekając, aż zmorzy mnie sen.   

Jestem Lorena Gomez. A oto moja historia.
_____________________________________________________________________________________

Czas zacząć nowe opowiadanie. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu równie dobrze jak Triunfo Del Amor. To na razie Prolog. Postaram się sprostać waszym oczekiwaniom. Pozdrawiam :*

3 komentarze:

  1. Zapowiada się bardzo ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. też tak myślę ^^^ pisz jak najdłużej szkoda że tamto opowiadanie skończyłaś tak szybko ale dobrze że wpadłaś na pomysł aby napisać drugą część

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się ciekawie. Lorena nie powinna być z facetem, który ją bije. Wiadome jest, że skoro uderzył raz, dwa, trzy to on się już nie zmieni. Powinna spierdzielać od niego jak najdalej, nawet jeśli go kocha bo jego zachowanie może niedługo doprowadzić do tragedii.
    Czekam na kolejny i zostawiam link do siebie w SPAMie ;)

    OdpowiedzUsuń