Pożegnałam
ostatnich gości zamykając za nimi drzwi. Wróciłam do kuchni włożyć naczynia do
zmywarki i posprzątać pozostałości po przyjęciu.
-
Myślisz, że jestem ślepy? – moich uszu dobiegł
głos Alejandra. Przeszły mnie ciarki, ale starałam się nie wyrazić emocji które
we mnie buzowały.
-
O co ci znowu chodzi? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie. – Jestem zmęczona i
nie mam ochoty na kłótnie. – w dalszym ciągu kontynuowałam sprzątanie.
-
Jesteś zmęczona?! – krzyknął i dopadł do mnie odwracając mnie, abym spojrzała
mu w twarz. Talerz wypadł mi z ręki roztrzaskując się o posadzkę. – Patrz na
mnie jak do ciebie mówię. Widziałem jak kokietowałaś Fabio! Jesteś moją żoną i
masz okazywać mi szacunek, a nie oglądać się za facetami jak byle dziwka!
-
Przecież nic nie zrobiłam. To mnie boli, puść! – mój mąż złapał mnie za ramiona
tak mocno, że zaczęłam odczuwać silny ból. W moich oczach pojawiły się łzy.
-
Jesteś moja i tylko moja! Nie dam z siebie robić idioty! – krzyknął po raz
ostatni. Następnie uderzył mnie w twarz z taką siłą, że rozciął mi wargę.
Upadłam na ziemie płacząc. Czułam się taka bezradna. Kochałam go, a on podniósł
na mnie rękę. Alejandro odwrócił się do mnie plecami i odszedł do salonu. Klęczałam
na podłodze wycierając krew płynącą z wargi. Alejandro wrócił po chwili, ukląkł
i bez słowa przytulił mnie do siebie, a ja wybuchłam jeszcze większym płaczem.
-
Kochanie tak bardzo cię przepraszam. Nie wiem co bym zrobił jakbym cię stracił.
Jesteś dla mnie wszystkim. Już nigdy cię nie skrzywdzę. Kocham cię. –
powiedział spokojnie. Otarł moje łzy. Następnie pocałował spuchnięte wargi.
Zmierzając do Madrytu przypomniałam sobie wydarzenie
sprzed roku. Od tamtego momentu takie sytuacje powtarzały się coraz częściej.
Mimo tego, że mąż bił mnie nie odważyłam się od niego odejść. I chyba nigdy tego
nie zrobię. Kocham go. A może nie? Może moje pozostanie u boku Alejandro i
przeprowadzka z nim do Madrytu to tylko przyzwyczajenie i strach przed
odejściem? Sama już nie wiem. Mam tylko nadzieję, że po przeprowadzce wszystko
się zmień, a mój Alejandro będzie tym, którego poznałam przed czterema
latami: czułym i opiekuńczym facetem. Odruchowo spojrzałam na niego. Przelotnie
uśmiechnął się do mnie. Skupiony prowadzeniem samochodu patrzył cały czas na
drogę. Nudząc się niemiłosiernie zamknęłam powieki czekając, aż zmorzy mnie
sen.
Jestem Lorena Gomez. A oto moja historia.
_____________________________________________________________________________________
Czas zacząć nowe opowiadanie. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu równie dobrze jak Triunfo Del Amor. To na razie Prolog. Postaram się sprostać waszym oczekiwaniom. Pozdrawiam :*
Zapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńteż tak myślę ^^^ pisz jak najdłużej szkoda że tamto opowiadanie skończyłaś tak szybko ale dobrze że wpadłaś na pomysł aby napisać drugą część
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. Lorena nie powinna być z facetem, który ją bije. Wiadome jest, że skoro uderzył raz, dwa, trzy to on się już nie zmieni. Powinna spierdzielać od niego jak najdalej, nawet jeśli go kocha bo jego zachowanie może niedługo doprowadzić do tragedii.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i zostawiam link do siebie w SPAMie ;)